Ciało ludzkie in statu nascendi, czyli o żałobie nienarodzonych nadziei

Ks. dr Grzegorz Kudlak

Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Zbyt często życie ludzkie rozpoczyna się 

i kończy pozbawione radości i pozbawione nadziei.

                                                          Jan Paweł II

 W toku rozwoju rodziny dziecko staje się naturalnym, oczekiwanym przez rodziców wydarzeniem. Choć jesteśmy dziś świadkami odkładania podobnych decyzji, wydaje się że zrodzenie i wychowanie potomstwa jest jednym z najważniejszych marzeń i zamiarów  małżonków. Związane jest ono z jednej strony z realizacją siebie, jako osoby, a z drugiej strony wiąże się z wieloma nadziejami, planami i oczekiwaniami rodziców wobec osoby dziecka.

Nie wystarczy powiedzieć, że te nadzieje ożywają dopiero w momencie decyzji o poczęciu. Nadzieje te są w człowieku „od dawna”. Potencjalni rodzice mają swoje wyobrażenia, oczekiwania. Czasami są to oczekiwania sprecyzowane, konkretne – są odpowiedzią na nasze osobiste doświadczenia rodzinne, a czasami jest to bezwarunkowe oczekiwanie rodziców na obecność dziecka w rodzinie.

Jak widać czas nawiązywania relacji z dzieckiem zaczyna się o wiele wcześniej niż proces poczęcia. Z drugiej strony rodzice uczestniczą w procesie tworzenia nowego człowieka w dwóch niezwykłych rzeczywistościach i na dwa sposoby. Po pierwsze biorą w nim udział bezpośrednio w akcie płciowym, podczas którego dziecko zostaje poczęte. Druga rzeczywistość jest o wiele mniej namacalna: rodzice niejako powołują na świat swoje dziecko poprzez okres oczekiwania na nie. Wówczas to myślą o nim, nawiązują z nim relację emocjonalną, przygotowują mu miejsce w swoim domu, w swojej rodzinie, w swoim małżeństwie. Ojcowie malują pokoje i składają łóżeczka, matki czytają książki o pielęgnacji noworodka, oboje rodzice uczestniczą w szkołach rodzenia, odbierają gratulacje od znajomych i krewnych, kupują ubranka. Można powiedzieć, że ich dziecko jest już obecne, zyskuje miejsce w ich przestrzeni psychicznej i jest akceptowane przez otoczenie.


Ciąża jako oczekiwanie

To, co wydaje się niezwykle ważne, co jest już źródłem zainteresowania otoczenia ale także Państwa jako lekarzy, to okres ciąży. Doświadczenie kobiety oczekującej na dziecko można podzielić na trzy psychologiczne etapy: pierwszy trymestr można opisywać jako etap inicjacyjny, drugi jako transformację osobowości, trzeci trymestr zaś jako adaptację do nowych relacji i nowej roli.

Czas ciąży jest czasem, kiedy kobieta zmienia swoją rolę społeczną i przeformułowuje system wartości. A wszystko po to, by urodzić dziecko – człowieka niezależnego od niej, choć wymagającego wsparcia w rozwoju. Czas ciąży to odwołanie się przez kobietę do własnych umiejętności, cech i zasobów wewnętrznych, w celu zdefiniowania oraz zaakceptowania swojej nowej roli, a także zbudowania relacji z dzieckiem prze modyfikację swoich dotychczasowych relacji z otoczeniem.

Nawiązanie emocjonalnej relacji z dzieckiem to długi i indywidualny proces, w którym istotną rolę odgrywa okres ciąży i  czas bezpośrednio po porodzie. Wśród kobiet ciężarnych następuje zróżnicowanie na te, które dążą do nawiązania kontaktu z dzieckiem od początku ciąży i te, które koncentrują się bardziej na sobie w ciąży. Kluczowymi zdarzeniami, które sprzyjają utworzeniu się relacji emocjonalnej między matką a dzieckiem są: planowanie ciąży, potwierdzenie zajścia w ciążę,  zaakceptowanie faktu bycia w ciąży przez kobietę i przez najbliższe otoczenie, odczuwanie ruchów dziecka, uznanie odrębności i indywidualności dziecka,  poród, wzrokowy i dotykowy kontakt noworodkiem po porodzie oraz opieka nad dzieckiem.

Badania wskazują, że w większości przypadków już w okolicach 8 – 12 tygodnia ciąży zostaje zbudowana relacja ukierunkowana na konkretne dziecko, niezależne i będące podmiotem podejmowanych przez matkę i ojca inicjatyw kontaktu. Intensyfikacja tej relacji następuje w momencie odczuwania przez matkę ruchów płodu, a także po badaniach USG, w których uczestniczą ojcowie dziecka.

 

Ciąża jako proces psychologiczny

Oprócz podejścia medycznego ciąża może być także rozważana i traktowana jako długotrwały proces psychologiczny, w którym kobieta po raz pierwszy napotyka wyzwania i dylematy związane z tą specyficzną sytuacją.

Pierwszym z nich jest utarta kontroli. Kobieta oczekująca dziecka musi zaakceptować fakt, iż pewna część jej życia zostaje wyłączona spod jej kontroli. W jej brzuchu rozwija się dziecko, w sposób całkowicie zindywidualizowany, choć zależny od niej. Rozwijające się dziecko zaczyna wyznaczać nowy rytm aktywności matki, wpływa na jej wygląd, zachowanie, nastrój, apetyt, czynności fizjologiczne. Te zmiany są często trudne do zaakceptowania przez kobietę, szczególnie, że odbywają się poza strefą jej kontroli.

Drugim wyzwaniem jest symbioza. Ciąża jest czasem całkowitej symbiozy matki i dziecka, co w codziennych sytuacjach ujawnia się stosowaniem przez nią formy „my” zamiast „ja”. Również w ujęciu biologicznym, płód nie jest traktowany jako oddzielny organizm do czasu utraty połączenia z ciałem matki. Dla części kobiet zaakceptowanie faktu życia w jej ciele innego ciała jest bardzo trudne. Wielu psychologów w tej niezgodzie doszukuje się źródła trwających uporczywych mdłości i wymiotów, a nawet poronień, które mogą być sposobem wyrażania lęku przed utratą wpływu na własne życie i uzależnienia od „obcej” istoty.

Trzecim wyzwaniem jest człowiek. Ciąża to proces powstawania nowego życia, nowej jednostki. Rozwijający się zarodek jest więc obietnicą człowieka, a kobieta nosząca go w swoim ciele jest już matką. Tymczasem normy regulujące zachowania społeczne nie pozwalają na zbyt wczesne przyjęcie roli matki przez kobietę spodziewającą się potomstwa. Dopiero pojawienie się dziecka na tym świecie inicjuje przyjęcie roli matki. Dlatego szczególnie w pierwszych tygodniach ciąży kobieta koncentruje się na sobie, a nie na dziecku, które się w niej rozwija. Zadaniem rozwojowym w tym czasie jest jednak zaakceptowanie faktu, iż dziecko jest odrębną istotą.

Jeśli emocje związane z wymienionymi zagadnieniami nie zostaną przez kobietę wyrażone i przepracowane na poziomie świadomości, mogą generować wewnętrzne napięcie, a co za tym idzie również powodować stres, który może przyczynić się do nieprawidłowej adaptacji kobiety do roli matki. Kobiety mogą zmagać się w tym czasie z kilkoma rodzajami problemów psychologicznych.

Po pierwsze: lęk. Kobiety w ciąży dość silnie koncentrują się na zdrowiu swoim i dziecka. Lęki mogą dotyczyć obaw przed chorobą lub upośledzeniem dziecka i prowadzić do sytuacji, w której, niejednokrotnie wbrew wynikom podejmowanych badań, kobieta żyje w irracjonalnym strachu przed czymś złym, co może spotkać dziecko lub ją samą zarówno z jej winy, jak i  z przyczyn niezależnych od niej. Często zdarza się, że kobiety nie wyrażają tych uczuć w obawie przed niezrozumieniem ze strony otoczenia, przez co zostają z nimi same.

Po drugie: niska samoocena. Obraz społeczny kobiety spodziewającej się dziecka jest bardzo stereotypowy i opisuje ją jako osobę zrealizowaną, szczęśliwą, łagodną i pozytywnie nastawioną. W związku z obawą przed odrzuceniem lub brakiem akceptacji społecznej kobiety w ciąży bardzo często nie dają sobie prawa do przeżywania takich emocji, jak smutek, złość, żal, bezradność czy niepokój, które są naturalną reakcją na stan, w jakim się znajdują. Tłumienie i niewyrażanie tych emocji powoduje wzrost napięcia i w wielu przypadkach może prowadzić do niekontrolowanych wybuchów agresji wobec otoczenia, poczucia niezrozumienia, a w konsekwencji do zwiększenia poczucia winy.

Po trzecie: traktowanie dziecka jako części siebie. Wspomniane już doświadczenie tymczasowej symbiozy może prowadzić kobietę do wniosku, że jej dziecko jest jej częścią, częścią jej życia, do której ma ona szczególne prawo, jako do swojej własności. W tym znaczeniu często spotyka się fakt pojawiania się zwiększonych oczekiwań wobec dziecka, szczegółowego planowania historii jego życia i roli do odegrania w rodzinie, w której jest oczekiwane. To podejście szczególnie utrudnia zbudowanie dojrzałej relacji matki i dziecka, w której powinno być ono traktowane jako oddzielna istota, której tymczasowa zależność od matki nie czyni jej własnością, ale powinnością.

Wszystkie wymienione zagadnienia w połączeniu z możliwymi zagrożeniami medycznymi związanymi z samą ciążą, tj. zagrożeniem poronieniem i porodem przedwczesnym czy przewlekła choroba matki mogą wpływać na wzrost stresu i negatywnych emocji w trakcie ciąży. Wysoki poziom tych odczuć może intensyfikować ujawnianie się konfliktów wewnętrznych matki, które dalej zwiększają poziom stresu, a to z kolei może prowadzić do zwiększenia prawdopodobieństwa poronienia i przedwczesnego porodu. To błędne koło emocji nie dotyczy jedynie kobiet doświadczających ciąży zagrożonej, w pewnym stopniu ten mechanizm obecny jest w każdej kobiecie spodziewającej się dziecka. Stąd bardzo ważna jest akceptacja i umożliwienie wyrażania kobietom w ciąży wszystkich negatywnych emocji. Taka postawa otoczenia wspiera proces spadku napięcia i „rozbraja” częściowo mechanizm zagrażający nie tylko samej kobiecie, ale i życiu dziecka.

 

Poronienie – życie zatrzymane wpół drogi

Poronienie to ukończenie ciąży przed 22. tygodniem jej trwania. Między 22., a 37. tygodniem mówi się o porodzie przedwczesnym. Poród o czasie to taki, który zaczyna się po 37. tygodniu ciąży. Wszystkie te terminy odnoszą się do dokumentacji medycznej, jednak z punktu widzenia przepisów prawnych wszystkie te wydarzenia określane są jako urodzenie dziecka, nawet, jeśli urodzi się ono martwe.

Z relacji pacjentek wynika, że często matki, które uczestniczą w przedwczesnej śmierci własnych dzieci są traktowane jak „histeryczki” i „wariatki”, które poszukują w „wydzielinach i tkankach” „nieistniejącego dziecka”. Z niezrozumieniem spotykają się kobiety, które oczekują wydania ciała dziecka i godnego pogrzebu. Często próbujemy przemilczeć takie sytuacje. Nie potrafimy właściwie zareagować. Czy kobieta w tak dramatycznej sytuacji, może liczyć na pomoc lekarzy, pielęgniarek, położnych? Często okazuje się, że dla wielu osób z personelu medycznego to tylko kolejna „marudząca” pacjentka. Próbują oni „załatwić sprawę” szybko, sprawnie, bez kłopotów i wypisywania "świstków." Co to oznacza? Utylizacja. Pozbycie się. Unicestwienie. A co ma zrobić matka, której świat właśnie legł w gruzach? Nie histeryzować, tylko iść do domu. Przecież nic właściwie się nie stało.

 

Poronienie jako trauma

Statystyki medyczne wskazują, że w Polsce każdego roku dochodzi do ok. 40 tysięcy poronień rozpoznanych klinicznie ciąż, a 2 tys. dzieci rodzi się martwo. Istnieje więc duża liczba kobiet, które przeżywają traumę po tym wydarzeniu. Dodatkową trudnością psychologiczną jest fakt iż 50% poronień ma nieznaną etiologię, co tym bardziej skutkuje obwinianiem się matki i prawdopodobieństwem wystąpienia depresji reaktywnej.

Każde takie poronienie to dramat konkretnej kobiety, konkretnej rodziny. Jego skutki bywają różne, zależne od indywidualnego przypadku, nigdy jednak wydarzenie to nie przebiega bez echa. W niektórych sytuacjach kobiety, u których instynkt macierzyński rozwija się powoli, a więź z dzieckiem pojawia się w dopiero w późniejszych etapach ciąży mogą traktować poronienie z pewnym dystansem. Badania wskazują jednak, że dla zdecydowanej większości kobiet utrata nawet bardzo wczesnej ciąży jest porównywalna ze stratą dziecka donoszonego.

Statystyki pokazują, że po przedwczesnej stracie dziecka 40% kobiet ujawnia cechy stresu postraumatycznego (PTSD) a 60% objawy ostrej reakcji na stres (ASD) w ciągu 2 miesięcy po poronieniu. Jednocześnie 80% kobiet podejmuje działania nastawione na ponowne zajście w ciążę w ciągu 6 miesięcy po stracie dziecka. Oznacza to, że kobiety te są jednocześnie w dwóch procesach psychicznych: rozstawania się z dzieckiem, które odeszło i otwierania się na to, które przychodzi. Często związane jest to z tzw. nadmiernym oczekiwaniem –matki po stracie dziecka często chcą jak najszybciej ponownie zajść w ciąże aby „zmazać” przykre doświadczenie czy poczucie winy. Taka motywacja do posiadania dziecka może doprowadzić do poważnych trudności i głębokiej depresji, jeśli pojawi się kolejne poronienie. Dodatkowo, w trakcie kolejnej ciąży nadmierne oczekiwania wobec dziecka, które ma matce zastąpić stratę doprowadzić mogą do nadmiernej opiekuńczości, a w dalszej perspektywie do problemów psychologicznych u dziecka.

Inne psychologiczne skutki utraty dziecka to: żal, wina, nadopiekuńczość wobec żyjącego dziecka, choroby psychosomatyczne, zaburzenia sfery seksualnej.

Żal jest naturalnym skutkiem poronienia. Wchodzi w skład etapów żałoby przeżywanych przez matkę. Brak przejścia przez pełny proces żałoby może jednak doprowadzić do wykształcenia się żalu patologicznego, czyli obwiniania siebie i innych oraz niemożności pogodzenia się ze stratą, co w efekcie wpłynie na możliwość wystąpienia depresji i innych opisanych niżej skutków.

Wysokie poczucie winy przeżywają głównie te kobiety, które nie znają przyczyn poronienia. Nadmierne poczucie winy może doprowadzić do trudności w relacjach społecznych, tendencji do karania siebie w dalszym życiu, nadawania innym prawa do znęcania się nad matką pod względem psychicznym i fizycznym.

Jeśli poronienie zdarzy się w momencie, kiedy matka ma już dzieci, mogą u niej pojawić się tendencje do bycia nadmiernie kontrolującą i opiekuńczą matką. Dzieci starsze mogą na to zareagować odrzuceniem matki, co pogłębi jej poczucie winy i stres pourazowy.

Nie przepracowanie żałoby i tłumienie żalu może doprowadzić także do pojawienia się chorób somatycznych takich jak bóle i nerwobóle, zapalenie stawów, kłopoty z sercem, migreny, trudności z zasypianiem, problemy z układem rozrodczym. Sytuacja jest o tyle trudna, że matka nie ma świadomości pochodzenia przyczyn tych dolegliwości – stąd tak ważne jest, by uwzględniać pytanie o przebyte poronienie w standardowym wywiadzie lekarskim.

Kobieta podświadomie obawiając się kolejnego poronienia może również unikać kontaktów seksualnych, bo niosą one ze sobą szansę ponownego zajścia w ciążę. Możliwy jest także spadek zainteresowania tą sferą życia spowodowany poczuciem porażki: kobieta może nabrać przekonania o własnej niskiej wartości, o byciu „niepełną kobietą”, ponieważ nie była w stanie skutecznie powołać dziecka na świat. Tego typu zaburzenia prowadzą nie tylko do pogorszenia jakości życia ale mogą również spowodować kryzys relacji małżeńskiej.

 

Poronienie jako strata

Mając na uwadze wymienione skutki należy pamiętać, że śmierć dziecka jest dla rodzica dramatycznym wydarzeniem w każdej sytuacji, dlatego nie można pomijać jej milczeniem. Abstrahując od medycznej terminologii i fazy, w której ciąża zostaje przerwana rodzice nie tracą „embrionu”, „płodu”, „tkanki”, czy „jaja”. Dla matki i ojca spodziewających się potomstwa, wiążących z nim swoje nadzieje, obawy i plany, którzy czekali, by powitać je na świecie – poronienie jest zawsze stratą Dziecka. Okazywany przez dotkniętych stratą rodziców ból i żal, gniew, a nawet histeria są naturalnymi uczuciami, które pomagają im radzić sobie z nową rzeczywistością. Tłumienie, wypieranie i pomijanie milczeniem tych emocji nie rozwiązuje problemu, a jedynie go nasila.

W przeżywaniu śmierci bliskiej osoby, w tym także dziecka można wyróżnić pewne charakterystyczne etapy: negacja; stopniowa konfrontacja ze stratą; przeżycie smutku = żałoba; powrót do nowej rzeczywistości.

Reakcje pacjentek na wieść o śmierci ich dziecka mogą być różne. U niektórych kobiet emocje są bardzo widoczne (płacz, rozpacz, smutek, histeria), inne przeżywają to bardziej w sobie, ukrywając te najtrudniejsze uczucia. O nikim jednak nie można powiedzieć, że “nie przeżywa” tego wydarzenia. Brak widocznych reakcji zewnętrznych może być etapem zaprzeczania. Często informacja przekazywana przez lekarza (wiedza) nie idzie w parze z uczuciami przeżywanymi przez pacjentkę. Mówimy wtedy o tzw. dysocjacji myśli i uczuć.

Kolejna faza to stopniowa konfrontacja ze stratą, uznanie faktów. Charakterystyczne uczucia, które się wtedy pojawiają to odrętwienie, smutek, lęk, poczucie nierealności, zaprzeczanie, wybuchy płaczu. Smutek i płacz nie są przejawem histerii, czy przesadzonymi reakcjami. Są normalną reakcją na stratę. Ciąża jest wydarzeniem, które przenosi kobietę w przyszłość: widzi ona siebie w ciążowych ubraniach z dużych brzuchem, wyobraża sobie poród, dziecko, które położna kładzie na jej ciele, pierwsze karmienie, pierwsze “mama”... Jedno badanie czy jedna diagnoza zmienia tę rzeczywistość nie tylko w teraźniejszości, ale ma też ogromny wpływ na przyszłość, której już nie będzie. Takie odzieranie przyszłości z oczekiwań, układanie na nowo przyszłości – bez tego konkretnego dziecka – zajmuje czas, myśli i serce. I z tym wszystkim w jednej chwili trzeba się pożegnać. Ze wszystkimi nadziejami, marzeniami i planami.

Kolejny etap to przeżywanie smutku. Jest on częścią uczuć doświadczanych po stracie nazywanych żałobą. Zgoda na te emocje, brak buntu może być momentem świadomego przeżywania straty, który przygotowuje do następnego etapu, którym jest radzenie sobie z nową sytuacją. Oznacza to dla rodziców powrót do normalnego życia, kiedy to udaje im się osiągnąć stan zbliżony do tego sprzed straty. Jest to stan zbliżony, nie identyczny. Tak poważne przejścia mogą spowodować w osobach, które ich doświadczyły poważne zmiany. Często pacjentki przyznają, że po pierwszym poronieniu świat już nigdy nie był dla nich taki sam.

Przyjęcie dojrzałej postawy wobec śmierci nie jest łatwe. W procesie dochodzenia do równowagi w tym względzie szczególnie istotny jest proces żałoby, w którym rodzice stopniowo rozstają się ze zmarłym dzieckiem i uczą się żyć dalej. Zaburzenie tego etapu może powodować długotrwałe skutki psychiczne, brak powrotu do równowagi, utrwalenie poczucia winy.

 

Rola postawy personelu medycznego w procesie radzenia sobie ze stratą

Zazwyczaj personel medyczny ma do czynienia z kobietą w pierwszej fazie żałoby, która wiąże się z przeżywaniem wstrząsu, niedowierzania i dysocjacji myśli i uczuć. Często dzieje się to w warunkach izolacji od bliskich, w samotności pośród obcych ludzi. W takiej sytuacji lekarz lub położna staje się jedyną osobą, w której kobieta zmagająca się z tragedią może znaleźć oparcie. Pacjentki opisując takie dramatyczne wydarzenie często wspominają, że osobą, która odegrała najważniejszą rolę i udzieliła im największego wsparcia nie był mąż, rodzina, czy znajomi, ale lekarz, który po prostu wziął je za rękę i okazał zrozumienie dla ich przeżyć.

Stan zaprzeczenia, czyli buntu wobec smutnych faktów może trwać kilka, kilkanaście godzin, ale może również się przedłużyć do wielu dni czy tygodni. W tym czasie pacjentki nie będą chciały pogodzić się z rzeczywistością, będą poszukiwać luk w diagnozie, zadawać irracjonalne pytania, jak jeszcze można pomóc ich dziecku, będą szukać potwierdzenia u innych lekarzy. Warto wówczas pamiętać, że tego rodzaju zachowania nie są wymierzone bezpośrednio w kompetencje, czy dobrą wolę personelu medycznego, są to emocjonalne reakcje na stratę, na którą kobieta nie ma żadnego wpływu.

Sytuacja poronienia jest zarówno dla lekarzy jak i dla rodziców szczególnie trudna, ponieważ jest to strata, której „nie widać”. Przeżycie żałoby po dziecku, którego „nigdy nie było” jest w związku z tym wyjątkowo utrudnione i napotyka na opór społeczny, rozpoczynający się nieraz już w samej placówce medycznej. Rodzic doświadcza głębokiego konfliktu wewnętrznego, czując głęboki smutek i rozpacz po wielkiej stracie, której inni nie dostrzegają, bo nie zdążyła się narodzić. Z niezrozumieniem i odrzuceniem spotykają się zwykle w momencie, kiedy starają się uzyskać niezbędne dokumenty (akt urodzenia) oraz zwracają się do szpitala z prośbą o wydanie zwłok. Mimo, że szpital, w którym doszło do poronienia ma obowiązek wydać zwłoki dziecka na prośbę rodziny, bez względu na fazę ciąży, w której została ona przerwana, często jest to niemożliwe z powodu niedoinformowania lub niekompetencji jego pracowników. Zgodnie z polskim prawem za zwłoki uznaje się ciała osób zmarłych i dzieci martwo urodzonych, niezależnie od czasu trwania ciąży (Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 21.12.2006, Dz. U. 2007, nr 1, poz 10.). Niestety, często kobiety domagające się respektowania tego prawa są traktowane jako wariatki, które próbują wyłudzić zasiłek pogrzebowy i domagają się pogrzebu „nieistniejącego” dziecka.

W przypadkach, kiedy nie ma możliwości odzyskania zwłok dziecka z przerwanej ciąży rodzice często posługują się pamiątkami, takimi, jak test ciążowy, czy zdjęcia USG, które stają się symbolem nadziei, którą muszą pochować. Związanie pamięci o dziecku z namacalnymi świadectwami jego obecności pozwala rodzicom w żałobie znaleźć nowe miejsce dla jego istoty. Czasem jest to miejsce na cmentarzu, które można odwiedzić. A czasem tylko pudełko ze ultrasonogramem i bucikami zakopane w smutnym, choć najpiękniejszym miejscu w ogrodzie.

 

Poronienie jako cierpienie

Naturalne jest, że dla lekarza czy położnej moment przekazania informacji o dziecku i dramatycznej sytuacji bywa czymś normalnym w ich codziennej pracy. Dla rodziców jest to jednak moment, w którym dowiadują się, że czas nadziei się skończył. Wszystko, co się dzieje w tym momencie jest dla nich bardzo ważne. Ważne są słowa, ale i przekaz niewerbalny, gesty, postawa ciała, szacunek dla straty, współczucie. Dla lekarza przekazanie tej informacji niejako zamyka sprawę, z tymi słowami wszystko się kończy. Dla pacjentki, ta trudna rzeczywistość dopiero “się zaczyna”.

Czego oczekują rodzice dotknięci poronieniem? Oczekują przede wszystkim zrozumienia oraz prawa do przeżywania swoich emocji. To, co boli najbardziej to zasłona milczenia, udawanie, że właściwie nic się nie stało, brak akceptacji ich cierpienia. Najlepiej te oczekiwania oddaje apel jednej z kobiet, „aniołkowych mam”: „Chciałabym, byś nie zabijał pamięci o moim dziecku udając, że tak naprawdę nigdy go nie było. Było, skoro pozostawiło po sobie tak wielką pustkę…”

Pacjentka z poronieniem powinna być traktowana jak matka, która traci dziecko – bo jest nią w istocie, również z punktu widzenia prawa. I choć ciąża trwała zaledwie kilka, czasami kilkanaście tygodni, nie zmienia to faktu, że przeżywa ona wtedy tragedię, ból, utratę nadziei. Dobre, życzliwie wypowiedziane słowo jest tu nie do przecenienia. Czasami wystarczy zwykłe „przykro mi, rozumiem, że przeżywa pani tragedię...”, uścisk dłoni. W takiej chwili także ból fizyczny jest bardziej odczuwalny. Wiele kobiet żali się na bolesne badania w trakcie poronienia. Delikatność przy badaniach jest tym, co pacjentki zapamiętają z wdzięcznością. Zresztą – zapamiętają każdą osobę z personelu medycznego. Warto tak pomagać, aby każdy z nich został zapamiętany dobrze. I tylko tak.

 

 

 

Literatura

Barton – Smoczyńska I., O dziecku, które odwróciło się na pięcie. Wydawnictwo NAF, Łomianki, 2006

Dziewiecki M., Śmierć, żałoba i życie,

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/smierc_zaloba_zycie.html, tekst z dnia 7.10.2011

Meder, J. (Red.) Problemy zdrowia psychicznego kobiet, Biblioteka Psychiatrii Polskiej, 2003

Pisarski, T.  Położnictwo i ginekologia, Wydawnictwo PZWL, Warszawa, 1998

Kornas – Biela, D. Wokół początku życia ludzkiego, PAX, 2004

Pilecka, B. Kryzys psychologiczny – wybrane zagadnienia, Wydawnictwo UJ, Kraków 2006

http://www.poronienie.pl/lekarze_etapyzaloby.html, tekst z dnia 7.01.201