Nikt z nas nie żyje tylko dla siebie
(Wanda Maria Błeńska)

MISJONARZE ZDROWIA
wykład prof. J. Woy-Wojciechowskiego wygłoszony 6 lutego 2010 r. 

podczas Konferencji III Gdańskie Spotkania z Etyką

Zapamiętany z dzieciństwa sklep kolonialny, pachnący cynamonem i olejkiem z pomarańczy, a może połknięta w jeden dzień książka „Ojczyzna rozbitków” Juliusza Verne’a, „Wyprawa na Błysku” Jacka Londona, czy dawno czytana „Monika jedzie na Madagaskar”… Jakieś obrazki z kolorowymi tubylcami, z dawnych lat, dołączane do opakowań kakao, czy może stara puszka po herbacie z pozacieranymi, lecz jakże egzotycznymi obrazkami…

Co wpływa na to, że będąc dorosłymi, tęsknimy wciąż za dalekimi krajami, palmami, gorącymi wyspami i przygodami w tropiku. Po latach podróżujemy do miejsc naszych marzeń, pracujemy jako lekarze okrętowi, ale bywa też, że zafascynowani księgą wszechczasów – Biblią, Nowym Testamentem, stajemy się misjonarzami. Bywa też, że pragniemy służyć ludziom podwójnie i będąc lekarzami, chcemy głosić jednocześnie nauki Jezusa Chrystusa. To lekarze – misjonarze… 

Większość ludzi kojarzy te dwa powołania: lekarza i misjonarza z osobą Alberta Schweitzera (1875–1965), Alzatczyka, teologa, pastora, filozofa, organisty, kompozytora, wreszcie laureata Pokojowej Nagrody Nobla w 1952 r. Ten syn pastora po studiach teologii i filozofii na uniwersytetach w Strasburgu i Sorbonie, po nauce gry na organach, po uzyskaniu doktoratu z filozofii i po habilitacji z teologii ukończył studia medyczne, by jako lekarz nieść pomoc mieszkańcom afrykańskiej dżungli. Jeszcze przed I wojną światową, w 1913 roku założył wraz z żoną Heleną szpital w Lambaréné w Gabonie. Środki na utrzymanie szpitala zdobywał koncertując na całym świecie, nagrywając płyty i wygłaszając odczyty.

Albert Schweitzer jest najbardziej znanym lekarzem misjonarzem. Mniej osób słyszało o innym lekarzu na misjach – Jacques-Désiré Laval urodzonym w 1803 r. we Francji, działającym na wyspie Mauritius, który 29 kwietnia 1979 r. został jako pierwszy w czasie pontyfikatu Jana Pawła II beatyfikowany. 

Z kolei prawie wszyscy znają Szkota, Davida Livingstone’a (1813–1873) jako wybitnego podróżnika, który w 1840 r. w wieku 27. lat przybył do Afryki i przewędrował ją z zachodu na wschód, odkrywając jeziora Ngami, Niasa, Tanganika, Wodospad Wiktorii na rzece Zambezi i wiele innych, dziewiczych miejsc Czarnego Lądu. Jednak niewiele osób wie, że był on także lekarzem i misjonarzem.

Wśród bardzo wielu lekarzy misjonarzy należałoby wspomnieć o Amerykaninie, dr. Horace N. Allenie, który w 1884 r. w Korei zaczął wprowadzać chrześcijaństwo protestanckie.

Z kolei ze względu na polski akcent warto też wspomnieć o flamandzkim dominikaninie ojcu J. Ruttenie, szefie misji katolickich w Chinach, który, nie mając wykształcenia medycznego, był głównym farmaceutą stowarzyszenia misyjnego Scheut w tym kraju. Ojciec Rutten nawiązał kontakt z prof. Rudolfem Weiglem i najpierw sprowadzał szczepionkę przeciwko tyfusowi plamistemu, a później wytwarzał ją na miejscu, czym ocalił od śmierci tysiące istnień ludzkich. 

Piękną postacią jest beatyfikowany także przez Jana Pawła II (14.04.2002) błogosławiony Artemides Zatti (1880–1951). Ten włoski salezjanin, lekarz i misjonarz, z wdzięczności za swe uzdrowienie całe życie poświęcił chorym w Patagonii w Argentynie, budując między innymi szpital. 

Znana jest wspaniała działalność na południu Afryki, w strefie diamentowej, w regionie Berberati o. Luca Spazzini. Wiele dobrego czynił zmarły w 2006 r. w wieku 80. lat lekarz, jezuita w Kenii o. Angelo d’Agostino. Był opiekunem dzieci zarażonych wirusem HIV i organizatorem pomocy dla nich oraz z pomocą papieskiej organizacji „Cor Unum” twórcą wioski, która daje schronienie dla 1000 potrzebujących.

Jest wiele wspaniałych postaci z wielu krajów świata, którzy zasługują na naszą wdzięczność i pamięć za działalność misyjną i medyczną, jednak dalej pragnę wymienić choć kilku polskich lekarzy – misjonarzy.

Św. Andrzej Świerad (980–1034) był pierwszym polskim misjonarzem działającym poza granicami kraju, także jako lekarz, a którego kanonizowano jako pierwszego Polaka. Urodził się w południowej Polsce, najprawdopodobniej w Małopolsce. Działał, niby współczesny obywatel Unii Europejskiej, jako krzewiciel wiary i jednocześnie lekarz, na terenie Polski, Bawarii, Czech i Słowacji. Świerad leczył cesarza niemieckiego Henryka II oraz syna Gizeli (córki Henryka II, księcia Bawarii) i jej męża króla węgierskiego Stefana – królewicza Emeryka. Hołdem dla Świerada jako lekarza jest umieszczenie jego postaci na płaszczu cesarskim znajdującym się w Bambergu, jak również na płaszczu królewskim, używanym w czasie koronacji królów węgierskich.

Michał Piotr Boym (1612–1659) polski przyrodnik, lekarz, misjonarz, w 1643 r. wyjechał do Chin. Posługując się nazwiskiem Pu Cze-juen Mi-ko prowadził w latach 1645–1647 pracę misyjną w prowincji Kiangsi i na wyspie Hajnan, w południowych Chinach. Uzyskał znaczne wpływy na dworze ostatniego cesarza z dynastii Ming – Jong-li. Michał Boym jest autorem pierwszego, wydanego w Europie dzieła o roślinności Dalekiego Wschodu – Flora Sinensis (1656) oraz kilku popularnych rozpraw o Chinach. Opracował także 18-kartonowy atlas i kilka map Chin. Dla nas, lekarzy, interesujące są jego przekłady z języka chińskiego na łacinę dzieł z zakresu medycyny chińskiej. 

Jan Tadeusz Krusiński (1675–1757) urodził się 15 maja 1675 r. w Jarantowicach na Kujawach. Był pierwszym Polakiem, który spędził wiele lat w Persji. Przebywając w Oriencie poznał wielu dostojników, był ich tłumaczem i lekarzem. Historycy chwalą jego zalety jako lekarza, orientalisty, archiwisty, podróżnika, misjonarza i dyplomaty. Był lekarzem afgańskiego marszałka Aghassiego, jednej z najbliższych osób dowodzącego inwazją Mehmeda. Dzięki tej znajomości Krusiński spokojnie przebywał przez trzy lata na terenach zajętych przez Afganów – głównie w Dżulfie. Rewoltę afgańską w Persji opisał w dziele Relatio de mutationibus Regni Persorum (Rzym, 1727). Praca ta miała wiele wydań, a w Polsce ukazała się drukiem po łacinie we Lwowie w 1740 roku pt. Tragica vertenis belli Persici historia... Dzięki swoim pracom Tadeusz Krusiński stał się pierwszym europejskim, wielkim historykiem Persji (Iranu) i Afganistanu. W języku polskim ukazała się jedynie jego praca o sposobie parzenia kawy tureckiej: Pragmatographia de legitymo usu ambrozyi tureckiey… Szach Iranu Mohammed Reza Pahlawi Aryamehr w czasie wizyty w Polsce w 1977 r. podkreślał, że Krusiński był pierwszym europejczykiem opisującym Persję. 

Bł. Jan Beyzym (1850–1912) nie był lekarzem z wykształcenia, lecz zasługi dla ochrony zdrowia ma olbrzymie. Między innymi przez 8 lat budował, z datków otrzymywanych od Polaków, szpital dla trędowatych w Maranie na Madagaskarze, w którym pracował aż do śmierci. Założone przez niego obiekty istnieją do dziś i nadal służą potrzebującym. Urodzony w 1850 r. w Beyzymach Wielkich na Wołyniu był najstarszym synem hrabiostwa Jana i Olgi Stadnickich. W czasie powstania styczniowego ojca skazano zaocznie na karę śmierci, dwór rodziców spalili Kozacy, a matka przeniosła się do Kijowa, gdzie Jan ukończył gimnazjum. Po studiach teologicznych w Krakowie w 1881 r. otrzymał święcenia kapłańskie i po 10. latach pracy w kolegium jezuickim w Chyrowie podjął pracę wśród trędowatych jako misjonarz na Madagaskarze. Otoczony nimbem bohaterstwa i świętości utworzył na tej wyspie ośrodek będący wzorcem współczesnej opieki nad trędowatymi, w którym o. Beyzym pracował ponad siły aż do śmierci w 1912 roku. Ojciec Święty Jan Paweł II 18 sierpnia 2002 r. beatyfikował Jana Beyzyma, tego samarytańskiego opiekuna najbiedniejszych i jak o sobie mówił – „posługacza trędowatych”.

Wacław Szuniewicz (1891–1963) późniejszy wybitny lekarz okulista a zarazem pediatra, urodził się w 1891 r. w Wilnie. Tam ukończył w 1916 r. studia medyczne. Po święceniach w 1930 r. został wysłany do Chin, gdzie m. in. zbudował 1000-łóżkowy szpital w Shuntenfu, organizował dziesiątki przychodni i przeprowadzał setki kursów dla pielęgniarzy. Dzięki udanym operacjom oczu zyskał opinię cudotwórcy. Ten wybitnie uzdolniony lekarz – poliglota (mówił 10 językami, w tym łaciną, hebrajskim i chińskim) stał się prekursorem chirurgii refrakcyjnej rogówki. W 1948 r. wyjechał do USA, pracował na Uniwersytecie Yale. W 1952 r. udał się do Brazylii, gdzie do końca życia pracował jako lekarz i misjonarz.

Adam Wiśniewski (1913–1987) urodził się w Dębinach. Święcenia kapłańskie uzyskał w 1939 r. W czasie II wojny światowej ks. Wiśniewski był duszpasterzem w Warszawie w domach palotynów oraz działał w konspiracji, będąc kapelanem batalionu AK im. Stefana Czarneckiego o pseudonimie „Łukasz”. Jednocześnie studiował medycynę na tajnych kompletach. Po wojnie kontynuował studia medyczne w Krakowie i Poznaniu, gdzie 27 czerwca 1947 r. uzyskał dyplom lekarza, a 13 lutego 1951 r. stopień doktora nauk medycznych. Szczególnie interesował się leczeniem trądu. W 1959 r. dr Wiśniewski wyjechał do Paryża studiować medycynę tropikalną. Po krótkim pobycie w Kamerunie w 1962 r. wyjechał do pracy w Indiach, gdzie w 1969 r. założył centrum medyczne i edukacyjne dla trędowatych i ich rodzin (Social and Leprosy Rehabilitation Centre) o nazwie Jeevodaya, co w sanskrycie oznacza „Świt życia”. Ośrodek prowadzi na swoim terenie stałą przychodnię dla trędowatych oraz ubogiej ludności z okolic, dwie przychodnie wyjazdowe oraz organizuje pomoc medyczną w koloniach dla trędowatych. Istniejąca tam szkoła posiada 10 klas, w których uczy się 450 dzieci z rodzin dotkniętych trądem. Dzieci mieszkające w internacie mają tam całkowite utrzymanie, Jeevodaya pomaga również absolwentom kontynuującym naukę na kursach zawodowych i uniwersytetach. Dr Adam Wiśniewski zmarł w Jeevodaya w 1987 r. i tam został pochowany. 

Placówkę, której po śmierci dr. Adama Wiśniewskiego groziło zamknięcie, objęła w 1989 r. przybyła z Warszawy polska lekarka, zarazem świecka misjonarka dr Helena Pyz.

Dr Helena Pyz urodzona w 1948 r. w Warszawie, od 20. lat pracuje w Ośrodku Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya w Indiach. Prowadzi kilka przychodni i organizuje pomoc w koloniach dla trędowatych. W dziesiątym roku życia przeszła chorobę Heinego-Medina, co nie przeszkodziło jej w ukończeniu studiów medycznych. Bardzo zaangażowana w organizowanie NSZZ Solidarność, w lutym 1989 r. dowiedziała się, że dr Adam Wiśniewski mający pod opieką kilkanaście tysięcy ludzi jest ciężko chory, udała się więc w podróż do Indii i po śmierci doktora Wiśniewskiego kontynuuje jego dzieło, niosąc pomoc trędowatym. Za swą pełną oddania i charyzmy pracę została odznaczona najwyższym odznaczeniem Polskiego Towarzystwa Lekarskiego – Medalem „Gloria Medicinae”.

O. Marian Żelazka (1918–2006). W Indiach, gdzie jest 64% zachorowań (78% nowo wykrytych przypadków) w skali świata, a liczba zarejestrowanych chorych na trąd wynosi ponad 384 000, istnieją dwa ośrodki leczenia, założone przez Polaków. Drugi ośrodek poza Jeevodaya to znajdujący się na południu Indii w Puri – Karunalaya Leprosy Care Center (Karunalaya znaczy „miejsce miłosierdzia”), a założył go polski werbista o. Marian Żelazka.

Nie był z wykształcenia lekarzem, lecz z wielkim poświęceniem i znajomością sztuki lekarskiej zajmował się do końca życia, czyli przez 31 lat trędowatymi. Do Puri przybył w 1975 roku. W rok później zaczął tworzyć ośrodek, w którym obecnie znajduje się blisko siedmiuset trędowatych. Mają tam mieszkania, szpital, aptekę, warsztaty ortopedyczne i rehabilitacyjne, szkołę, a nawet fermę drobiu. Powszechnym problemem trędowatych w Indiach jest ich społeczne odrzucenie. To uniemożliwia im normalne życie i podjęcie jakiejkolwiek pracy. Społeczeństwo skazuje ich na życie żebraków. Polskie ośrodki założone zarówno przez dr. Adama Wiśniewskiego, jak o. Mariana Żelazka umożliwiają chorym leczenie i dają szansę na powrót do normalnego życia. Puri w stanie Orisa, to jeden z największych w Indiach ośrodków hinduizmu, a mimo to pozwolono mu wybudować jedyną w mieście chrześcijańską świątynię. Sami Hindusi w 2002 roku zgłosili kandydaturę o. Mariana Żelazka do Pokojowej Nagrody Nobla.

Dr Wanda Maria Błeńska. Należy podkreślić, że polscy lekarze – misjonarze zapisują także piękne karty w opiece nad trędowatymi w Afryce. Jakkolwiek tradycje udziału Polaków w misjach medycznych w Afryce sięgają początku XX w. (pierwszym polskim „leczącym” misjonarzem lekarzem był tam jezuita Apoloniusz Kraupa (1871–1919), a założone przez niego ambulatorium w Katondwe w Rodezji Północnej rozrosło się w szpital istniejący do dzisiaj, to nigdy trędowaci nie mieli takiej opieki, jaką zaczęli ich otaczać polscy lekarze od połowy XX wieku. W tej dziedzinie najwięcej zawdzięczamy dr Wandzie Marii Błeńskiej, zwanej Matką Trędowatych. 

Dr Wanda Maria Błeńska urodzona w 30.11.1911 roku w Poznaniu jest lekarzem i świecką misjonarką o niezwykłej charyzmie. W 1950 r. ukończyła kursy medycyny tropikalnej w Hamburgu i Liverpoolu, a po przyjeździe do Afryki 11 marca 1950 r. pracowała przez 43 lata w ośrodku leczenia trądu w Bulubie. Tam przez ponad 30 lat pełniła funkcję lekarza naczelnego, tworząc dla trędowatych nowoczesne centrum lecznicze, rehabilitacyjne i szkoleniowe, które nazwano jej imieniem „Buluba Leprosy Centre, The Wanda Blenska Training Centre”. Dziś tam jest nowoczesny szpital, domy dla trędowatych, szkoła i kościół. By kształcić współpracowników, zainicjowała i rozwinęła kursy (Leprosy Assistents Training Course). Gdy dr Błeńska zaczynała pracę, trąd – podobnie jak w Indiach, także w Afryce – budził powszechne przerażenie jak obecnie AIDS, a chorzy byli izolowani od społeczeństwa. Praca z trędowatymi była niesłychanie trudna. Pracowała w bardzo prymitywnych i ciężkich warunkach, operowała na łóżku polowym i aby mieć więcej światła, poleciła zdjąć część dachu. „Było ciężko tylko przez pierwsze 20 lat” – mówi z humorem „Dokta”, bo tak ją nazywano w Bulubie. Po 10. latach szpital miał już 100 łóżek, a po 20. zaczęli przyjeżdżać także inni lekarze z Polski „nawiedzeni” miłością bliźniego. Na wieść, że trąd jest uleczalny, przyjeżdżali zarażeni trądem chorzy, często z odległych miejsc, w tym także duchowni, nauczyciele i oficerowie armii. Po blisko 43. latach leczenia trędowatych powróciła do rodzinnego Poznania. W Ugandzie mówiono o niej „Matka Trędowatych”, chociaż Dokta twierdzi skromnie, że ta nazwa należy się nie jej, lecz Matce Teresie z Kalkuty. 

Do Matki Trędowatych z czasem dołączają inni polscy lekarze. Najpierw dr Bohdan Kozłowski, który przez kilka lat pracował w Nyenga, później do Buluby przyjechała dr Wanda Marczak- Malczewska. 

Wanda Marczak-Malczewska. Ta lekarka, świecka misjonarka, przepracowała w Afryce ponad 27 lat. Po studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim uzyskała specjalizację I i II stopnia z chorób dziecięcych, a także niezbędne przygotowanie z leczenia trądu, gruźlicy i AIDS. Przybywając do Ugandy w 1970 r. najpierw pracowała jako pediatra w szpitalu w Mbale, a w później przez 22 lata leczyła trędowatych w Nyenga i Bulubie. Przed powrotem do Polski pracowała jeszcze 2 lata w szpitalu misyjnym w Zambii, a gdy w 2002 roku brakowało tam lekarza, przepracowała w tym miejscu jeszcze 3 miesiące. Obecnie pracuje jako wolontariusz w hospicjum w Zakopanem.

Elżbieta Kołakowska. W 1970 roku do zespołu lekarskiego dr Błeńskiej w Bulubie dołączyła dr Elżbieta Kołakowska, świecka misjonarka, która przez 17 lat leczyła trędowatych i pomagała w szkoleniu. Zapatrzona w swoją przewodniczkę, dr Błeńską, zawsze oddana chorym i potrzebującym, zawsze służąca innym, skromna i pracowita, postępująca zgodnie z nakazem Jezusa Chrystusa, by w drugim człowieku widzieć swego bliźniego i odbicie Boga. Po powrocie z Afryki prowadzi pustelnicze życie zakonne. Uszanujmy jej pragnienie spokoju.

Jolanta Podolska, urodzona w 1956 r. w Warszawie dyplom lekarza otrzymała w 1971 r. Po uzyskaniu specjalizacji z pediatrii wyjechała w 1997 r. na misje do Zambii. Chikuni Mission Hospital w diecezji Monze (Prowincja Południowa Zambii) był pierwszym miejscem, w którym pracowała (1997–2002). W lipcu 2002 r. przeniosła się do Katondwe Mission Hospital (Prowincja Lusaka), gdzie pracuje do dzisiaj. W czasie kontaktu internetowego s. dr Podolska poinformowała mnie, że w tym samym szpitalu pracuje od blisko 20. lat s. Mirosława Góra, chirurg i dyrektor szpitala w jednej osobie.

Mirosława Góra urodzona w 1952 r. w Sopocie, studiowała medycynę w Gdańsku, tu otrzymała dyplom lekarza. Pracując w szpitalach w Gdyni i Brzozowie, uzyskała specjalizację z chirurgii. W Polsce odnosiła wiele sukcesów w różnych dziedzinach sportu. W latach 1989–1990 pracowała jako chirurg w Lord Hospital w Liverpoolu. W 1990 r. na uniwersytecie w tym mieście uzyskała dyplom z medycyny tropikalnej i higieny, i wyjechała na misję do Zambii. Przez lata jest jedynym lekarzem w szpitalu w Katondwe-Luangwa. Będąc chirurgiem organizuje możliwość leczenia operacyjnego na miejscu dla okręgów Luangwa, Chongwe i Nyimba, dzięki czemu chorzy nie muszą jeździć do odległej Lusaki. Od początku do chwili obecnej pełni funkcję dyrektora tego szpitala. W 1992 r. zainicjowała w okręgu Luangwa program przeciw wirusowi HIV, który jest cały czas realizowany. Zorganizowała też pierwszą pomoc dla schorzeń oczu, szkolenie pielęgniarek i program czystej wody. W ciągu 19. lat pracy odebrała 5500 porodów i wykonała ponad 22 000 operacji chirurgicznych. 

Jerzy Kuźma lekarz werbista pracuje od kilkunastu lat w Papui Nowej Gwinei. Urodzony w Mielcu ukończył w 1986 r. Akademię Medyczną w Lublinie. Po studiach uzyskał dwa stopnie specjalizacji z chirurgii, a w 1996 r. stopień naukowy doktora medycyny. W międzyczasie po studiach na Uniwersytecie w Olsztynie uzyskał dyplom z teologii. Po wyjeździe do Papui Nowej Gwinei podjął pracę chirurga w Kundiawa General Hospital, następnie w Modylon General Hospital w Madang, a od 2007 r. pracuje jako ortopeda w Southern Health w Monach, Morabbin, Clayton i Cabrini. Należy podkreślić, że dr Kuźma należał i należy do towarzystw naukowych zarówno dawniej (Polskie Towarzystwo Lekarskie, Towarzystwo Chirurgów Polskich), jak obecnie (Papua New Guinea Medical Society i Papua New Guinea Surgical Society), dokształca się, głównie w ośrodkach w Australii i publikuje prace naukowe. Tak wygląda życie jednego z wielu misjonarzy – lekarzy, który obecnie jest jedynym chirurgiem ortopedą dla kilku milionów mieszkańców, działa jako misjonarz, pomaga ludziom nie tylko w sprawach duchowych, ale często zwykłych, przyziemnych. 

Henryk Hoser. Z Papui Nowej Gwinei przenieśmy się znów na kontynent afrykański, gdzie inny misjonarz, podniesiony do godności arcybiskupa, palotyn Henryk Hoser przepracował jako lekarz w Rwandzie 21 lat. Urodził się w 1942 r. w Warszawie. W 1944 r. zamieszkał w majątku rodzinnym Hoserów w Żbikowie. W latach 1960–1966 studiował na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Warszawie, gdzie był m.in. przewodniczącym Uczelnianego Sądu Koleżeńskiego ZSP. Po uzyskaniu dyplomu pracował przez dwa lata w Zakładzie Anatomii Prawidłowej AM w Warszawie, a w 1969 roku był lekarzem oddziału internistycznego w szpitalu rejonowym w Ziębicach. W roku 1968 wstąpił do Zgromadzenia Księży Palotynów, składając 8 września 1970 r. pierwszą profesję zakonną. W czasie studiów z filozofii i teologii w Wyższym Seminarium Duchownym w Ołtarzewie (1969–1974) był współtwórcą Grupy Misyjnej. Święcenia kapłańskie otrzymał 16 czerwca 1974 r. Pragnąc wyjechać na misje do Rwandy, przez rok studiował w Paryżu język rwandyjski i medycynę tropikalną. Od 1976 r. pracował przez 21 lat w Rwandzie jako lekarz i misjonarz. W 1978 r., będąc wikariuszem, założył w Kigali Centrum Zdrowia Gikondo, Ośrodek Medyczno-Socjalny, którym kierował przez 17 lat, oraz Rwandyjską Formację Rodzinną. Pracował także jako lekarz w szpitalach w Kabgayi i w Butare. W Rwandzie pełnił liczne funkcje: sekretarza Komisji Episkopatu ds. Zdrowia i Komisji Episkopatu ds. Rodziny, przewodniczącego Związku Stowarzyszonych Ośrodków Medycznych w Kigali, kierownika Centrum Monitoringu Epidemii AIDS, delegata prowincjała Polskiej Prowincji Księży Palotynów, przełożonego Regii Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, a także Konferencji Wyższych Przełożonych Instytutów Zakonnych i Stowarzyszeń Życia Konsekrowanego w Rwandzie. Po wojnie domowej w Rwandzie, pomiędzy plemionami Hutu i Tutsi, w 1994 r., został ekspertem w zakresie rodziny i rozwoju na Synodzie Specjalnym Biskupów dla Afryki, a także w zastępstwie nuncjusza apostolskiego wizytatorem apostolskim na Rwandę. Do Europy powrócił w 1996 r. i w tym samym roku został przełożonym Regii Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego we Francji i członkiem Rady Misyjnej Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonnych w tym kraju. W 2001 r. był współzałożycielem, a także sekretarzem Federacji Afrykańskiej Akcji Rodzinnej. W 2004 r. został rektorem Palotyńskiej Prokury Misyjnej w Brukseli, w Belgii, pracując przy Wspólnocie Europejskiej. W 2005 r. Ojciec Święty Jan Paweł II mianował go arcybiskupem tytularnym i sekretarzem pomocniczym Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów i przewodniczącym Rady Wyższej Papieskich Dzieł Misyjnych. 24 maja 2008 r. abp Henryk Hoser został mianowany przez papieża Benedykta XVI biskupem ordynariuszem diecezji warszawsko-praskiej. Arcybiskup i zarazem lekarz Henryk HOSER jest przykładem, jak można sprostać całym swym życiem dwom powołaniom – służby Bogu i służenia zdrowiu i życiu ludzkiemu. 

Wśród 2000 polskich misjonarzy działających na świecie jest wielu lekarzy. Nie wspomniano o ks. Janie Jaworskim, poznańskim chirurgu pracującym ponad ćwierć wieku w Papui Nowej Gwinei, o siostrach dominikankach – lekarce Małgorzacie Grabowskiej i stomatologu Jolancie Madej, które są na misjach w Kamerunie, czy o siostrze lekarce stomatolog Helenie Szumskiej z Rwandy. Podano tylko w zarysie sylwetki kilku osób oddanych bez reszty innym. Wszyscy oni pracują z poświęceniem mimo wojen, niebezpieczeństw, zagrożeń i przeciwności. Pomagają duchowo i materialnie, uczą i leczą. Dzięki ich pracy wielu ludzi może być zdrowymi i doczekać następnego dnia. Może żyć. A także poznawać nauki Chrystusa, który kochał wszystkich ludzi, leczył, pocieszał i nakazywał głosić miłość między ludźmi. 

Należy też wspomnieć o lekarzach, którzy pracowali z Ugandzie z trędowatymi. Najpierw w Nyenga przez kilka lat pracował dr Bohdan Kozłowski z Poznania, a w latach 1976–1992 przebywał tam na misjach na zaproszenie dr Błeńskiej lekarz z Bytomia, Henryk Nowak. Przepracował u Dokty z pełnym oddaniem 16 lat.

Do pracy z trędowatymi wyjeżdżają nie tylko lekarze. Z informacji misyjnych wynika, że z trędowatymi w Kara-Kara w Nigrze pracują ojcowie biali, a siostry białe w Kongo i Tanzanii. W Gabonie powstaje ośrodek dla trędowatych, w którym pracować będą ojcowie kapucyni z Lublina.

Nikt z nas nie ma wpływu na to, gdzie i kiedy się urodzi. Czy jako myśliwy odziany w skóry znajdzie się w epoce kamiennej i będzie walczył o przetrwanie, czy ciężko nawadniał poletko nad Nilem 2000 lat temu, czy na wyspie Wielkanocnej wznosił kolosy z kamienia, czy będzie tybetańskim mnichem, czy też jako krwawy inkwizytor skaże wiele niewinnych „czarownic” na śmierć na stosie, czy też urodzi się współcześnie, w wieku transplantacji, genetyki i chirurgii laparoskopowej. 

Każdy z nas ma natomiast duży wpływ na to, ile może dać z siebie innym i jaki zawód wybierze. Niektórzy wybierają medycynę, inni kierują się jeszcze głębszym powołaniem i zostają duchownymi. Są też tacy, którzy łączą leczenie z nauczaniem Ewangelii. To lekarze – misjonarze. To oni rozumieli i głosili, co nakazywał Chrystus, a o czym tak często mówił Jan Paweł II – niesienie miłości. Albert Schweitzer stwierdził – „Istotę chrześcijaństwa… stanowi to, że jedynie przez miłość możemy osiągnąć wspólnotę z Bogiem. Wszelkie żywe doznanie Boga sprowadza się tego, że przeżywamy Go w naszych sercach jako pragnienie miłości”. Misjonarze – lekarze okazując miłość tym najmniejszym i lecząc ich ciała i dusze najlepiej to realizują. Poświęcają siebie bez reszty, przez dziesięciolecia, narażając często swe zdrowie, a nieraz życie. Gdy spytałem dr Błeńską, co robiła, gdy płynąc łódką po jeziorze Wiktoria zaatakował ją hipopotam, odparła – „Wyszeptałam – św. Rafale ratuj, a ja będę wiosłować”. Wszyscy misjonarze zdrowia, mimo że proszą Niebo o wsparcie – koniecznie sami wiosłują. Właśnie im poświęcam tę pracę.