MORALNE ASPEKTY STOSOWANIA DOUSTNYCH ŚRODKÓW ANTYKONCEPCYJNYCH

Ks. Antoni Bartoszek

Wydział Teologiczny UŚ w Katowicach

 

            Temat antykoncepcji stale budzi wiele emocje i jest źródłem licznych kontrowersji. Istotnym elementem niniejszych rozważań będzie umieszczenie praktyki stosowania doustnych środków antykoncepcyjnych na tle dwóch, ścierających się współcześnie wizji człowieka i jego seksualności. Takie postawienie sprawy będzie prowadziło do stwierdzenia, że stosowanie tego typu środków nie jest obojętne ani z punktu widzenia antropologicznego ani też moralnego, a w konsekwencji – także z punktu widzenia społecznego. W niniejszej prezentacji zostaną także uwzględnione dwie sytuacje szczególne, generujące określone dylematy moralne. Ponieważ zagadnienie stosowania doustnej antykoncepcji dotyczy w dużej mierze obszaru medycyny, zostanie także przedstawiona problematyka sprzeciwu sumienia, tak ważna w kontekście współczesnych tendencji do społecznego nieuznawania stanowisk wobec powszechnie panujących trendów w podejściu do antykoncepcji.   

 

1. Dwa typy antropologii i związanych z nimi wizji seksualności       

We współczesnym społeczeństwie można wyróżnić współistnienie dwóch wizji osoby ludzkiej i jej seksualności[1]. Pierwsza koncepcja, wydaje się, że współcześnie dominująca, charakteryzuje się dwoma rozszczepieniami. Pierwsze z nich polega na oddzieleniu aktywności seksualnej od kontekstu małżeństwa. To uniezależnienie zachowań seksualnych od relacji małżeńskiej jest dziś powszechne i objawia się wielorako. Punktem wyjścia jest oczywista w wielu kręgach społecznych akceptacja masturbacji, czyli takiego zachowania seksualnego, które nie ma żadnego odniesienia do drugiej osoby, w tym także współmałżonka. Następnym przejawem oddzielenia zachowań seksualnych od małżeństwa jest szerokie społeczne przyzwolenie na współżycie przedmałżeńskie, prowadzące niejednokrotnie do tworzenia wolnych związkach. Socjologicznie rozrasta się dziś zjawisko kohabitacji, czyli wspólnego zamieszkania bez jakiejkolwiek legalizacji związku[2]. Radykalnym przejawem oddzielenia aktywności seksualnej od kontekstu małżeństwa jest przyzwolenie przez niektóre kręgi społeczne na zachowania homoseksualne.

Drugie rozszczepienie charakterystyczne dla współczesnego społeczeństwa wyraża się w tym, że z jednej strony aktywność seksualna realizowana jest często niezależnie od prokreacji, z drugiej zaś strony – prokreacja stała się możliwa bez aktywności seksualnej. Pierwsze z tych zjawisk, a mianowicie aktywność seksualna „niezależna”, rozpowszechniło się wraz z rozwojem środków antykoncepcyjnych, drugie – czyli prokreacja „niezależna”, rozwinęło się wraz z powstaniem i udoskonalaniem technik sztucznego zapłodnienia. Zjawisko oddzielenia zachowań seksualnych od prokreacji oraz prokreacji od aktywności płciowej jest elementem współczesnej cywilizacji i znajduje szerokie poparcie w społeczeństwie.

Rozwój współczesnych środków antykoncepcyjnych doprowadził do akceptacji uniezależnienia aktywności seksualnej od prokreacji. I odwrotnie, społeczne poparcie oddzielenia zachowań seksualnych od prokreacji spowodował współczesną powszechność (i w pewnym sensie oczywistość) występowania w społeczeństwie antykoncepcji[3]. Powszechność ta widoczna jest w medycynie, a szczególnie w ginekologii, w działalności firm farmaceutycznych, w wielu programach profilaktycznych oraz edukacyjnych, promujących antykoncepcję jako zabezpieczenie przed skutkami ryzykownych zachowań seksualnych, takimi jak niepożądana ciąża, czy też zakażenie wirusem HIV. Powszechność antykoncepcji widoczna jest w pożyciu wielu małżeństw, a także w aktywności seksualnej wielu par niezwiązanych małżeństwem. Szerokie stosowanie środków antykoncepcyjnych wpisuje się we współczesną swobodę seksualną, i tę swobodę pogłębia[4].

Wydawać by się mogło, że przedstawiona wyżej wizja życia seksualnego jawi się jako jedyna i że stanowi jedyny możliwy kierunek rozwoju życia społecznego w obszarze ludzkiej seksualności. Szczegółowa jednak obserwacja współczesnego społeczeństwa prowadzi do wniosku, iż w życiu wielu osób pojawia się zupełnie inne podejście do antykoncepcji, a mianowicie wyrażające się w głębokim sprzeciwie wobec niej i traktujące ten sprzeciw jako wyraz zupełnie inaczej pojętej koncepcji osoby ludzkiej i jej seksualności. W tej alternatywnej wizji antropologicznej nie ma miejsca na wskazane wyżej dwa rozszczepienia, które tu traktuje się jako głęboko nienaturalne, czy wręcz antyludzkie. Uznaje się, że w sposób oczywisty i wynikający z natury osoby ludzkiej, aktywność seksualna wpisuje się w małżeństwo i jedynie małżeństwo. Tylko bowiem w takiej wspólnocie zachowania seksualne są wyrazem głębokiej, całkowitej i nierozerwalnej miłości. W koncepcji tej wychodzi się z założenia, że współżycie seksualne, będące przejawem całkowitego oddania drugiej osobie, jest autentyczne tylko wtedy, gdy wpisuje się w kontekst cało-życiowej miłości, której realizacja możliwa jest jedynie w małżeństwie. Naturalne zjednoczenie samego małżeństwa i współżycia seksualnego (sprzeciwiające się pierwszemu z wymienionych wyżej rozszczepień) prowadzi konsekwentnie do potwierdzenia drugiej naturalnej jedności; jest nią głębokie, antropologiczne połączenie w samym akcie seksualnym jego funkcji jednoczącej małżonków oraz funkcji prokreacyjnej[5]. Ta naturalna jedność dwóch funkcji aktu seksualnego uznaje drugie z wymienionych rozszczepień (dopuszczające istnienie bądź aktywności seksualnej niezależnej bądź też prokreacji niezależnej) jako działanie ostatecznie nie pogłębiające szacunku wobec osoby ludzkiej oraz jej integralnie pojętej miłości. Antykoncepcja oddzielając aktywność seksualną od prokreacji, neguje pełną prawdę o miłości małżeńskiej[6], zaś zapłodnienie in vitro – oddzielając prokreację od aktu małżeńskiego, czyni z niej jedynie skutek produkcji, a nie owoc osobowej miłości[7]. Zwolennicy koncepcji uznającej jedność dwóch znaczeń aktu seksualnego przekonują, że tak pojęta seksualność jest seksualnością zintegrowaną (nie rozszczepioną), i że taka właśnie seksualność wpisuje się w całościową wizję człowieka jako istoty nie tylko biologiczno-psychicznej, ale także głęboko duchowej.   

 

2. Zanegowanie natury aktu seksualnego zagrożeniem dla ludzkiej egzystencji  

Opisana powszechność antykoncepcji sama w sobie zawiera liczne argumenty za jej stosowalnością. Zasadniczym argumentem jest tu możliwość podejmowania aktywności seksualnej, niezależnej od prokreacji, zaś na drugim miejscu – wymienia się (w przypadku prezerwatywy) możliwość zmniejszenia zagrożenia wirusem HIV. W kontekście powszechnie przyjmowanej oczywistości tych dwóch argumentów, tym bardziej konieczne staje się dostarczenie szczególnie mocnych argumentów za koncepcją sprzeciwiającą się praktyce antykoncepcji. Będą to argumenty natury antropologicznej, wzmocnione o argumenty wynikające z negatywnych skutków praktykowania antykoncepcji w społeczeństwie.

W tym miejscu należy zapytać o to, czy istnieje granica ludzkiej (medycznej) ingerencji w strukturę osoby ludzkiej. Okazuje się, że nie ma prostej odpowiedzi na tego typu pytanie. Wystarczy przywołać tylko dwie mocno sprzeczne ze sobą normy. Jedni mówią, iż podstawową zasadą jest tu nieszkodzenie drugiemu (zgodnie z zasadą z przysięgi Hipokratesa: primum non nocere) i to nieszkodzenie według nich ma charakter obiektywny, wynikający z prawdy o nietykalności życia. Inni natomiast twierdzą, że ostatecznie decydująca jest tu (mająca mocno subiektywny charakter) wola pacjenta, i jeśli prosi on na przykład o eutanazję, to prośbę tę należy zrealizować. Pierwszy typ odpowiedzi (nawiązujący do obiektywnie istniejącej rzeczywistości) zabezpieczając człowieka przed różnego typu manipulacjami wynikającymi z subiektywnych wyborów woli ludzkiej, ostatecznie zabezpiecza jego egzystencję. Takie podejście najpewniej chroni ludzką egzystencję i godność człowieka. Najbardziej antropologicznie uzasadnione jest wyznaczenie granicy interwencji medycznych w punkcie, poza którym następuje ingerowanie w samą egzystencję człowieka, czyli w początek życia, jego koniec, oraz w osobową tożsamość. Przyjmując takie założenia należy stwierdzić, iż możliwa jest wielka ilość działań terapeutycznych i rehabilitacyjnych, na przykład liczne terapie farmakologiczne, przeszczepy, różnego typu protezy, nie dotykające samej egzystencji człowieka (jej początku, końca, tożsamości) i mają charakter wspomagający życie i działanie człowieka. Choć w większości mają charakter sztuczny, jednak nie zmieniają one natury człowieka, której istotą jest to, że początek i koniec życia, a także tożsamość danej jednostki, nie przynależą do przestrzeni ludzkiej wolności. Z drugiej strony zabronione są działania typu: aborcja i eutanazja (z racji tego, że pozbawiają życia istotę ludzką), antykoncepcja i zapłodnienie in vitro (z powodu tego, że stanowią istotne manipulacje u początków życia, w sposób sztuczny decydując bądź o jego niezaistnieniu, bądź o jego zaistnieniu), a także próby przeszczepów mózgu czy też narządów płciowych (z racji niebezpieczeństwa ingerencji w tożsamość pojedynczej osoby). Granica ingerencji ludzkich ma zatem charakter głęboko antropologiczny, nie wyznaczany arbitralnie przez jakieś gremia (na przykład osób odpowiedzialnych za nauczenie Kościoła). Jeszcze raz należy stwierdzić, że niedozwolone są ingerencje w fundamenty ludzkiej egzystencji, takie jak życie, przekazywanie życia, zakończenie życia, osobowa tożsamość człowieka.

W tym kontekście można wysunąć argument, że stosowanie antykoncepcji (w przeciwieństwie do aborcji i eutanazji) nie prowadzi do pozbawienia życia istoty ludzkiej. Trzeba nad tą argumentacją zatrzymać się dłużej. Otóż, w wielu przypadkach stosowanie antykoncepcji bezpośrednio lub pośrednio zagraża życiu i zdrowiu człowieka. Bezpośrednie zagrożenie dla nowo-poczętego życia wynika z samego działania środków hormonalnych[8] oraz wkładki domacicznej. Jak wiadomo, środki hormonalne poza działaniem antyowulacyjnych (będącym mechanizmem czysto antykoncepcyjnym) posiadają także mechanizmy antynidacyjne, polegające na uniemożliwieniu zagnieżdżenia zapłodnionej komórki jajowej w błonie śluzowej macicy[9]. Równie przeciwzagnieżdżeniowe działanie posiada wkładka domaciczna[10]. W tym miejscu przedstawia się argument usprawiedliwiający działania antynidacyjne, a mianowicie mówi się, że także w naturalnym procesie fizjologicznym dochodzi często do obumarcia zapłodnionego jaja przed jego implantacją[11]. Trzeba jednak podkreślić, że fakt, iż ludzkie życie w którymś momencie kończy się, nie jest argumentem za zakończeniem tego życia w sposób sztuczny (właśnie z tego względu moralnie niegodziwa jest eutanazja). Z kolei często pojawiające się w medycynie stanowisko, że ciąża rozpoczyna się dopiero od momentu zagnieżdżenia się zarodka[12], nie może być wykorzystane do wyjęcia fazy przedzagnieżdżeniowej spod prawa do życia. To właśnie (paradoksalnie) technika in vitro pokazuje wyraźną ciągłość ludzkiego życia w fazie przed i po implantacji.

Środki hormonalne bezpośrednio szkodzą także zdrowiu w taki sposób, że narażają pacjentkę na wyjątkowo liczne skutki uboczne, opisywane szeroko na ulotkach preparatów antykoncepcyjnych. Ten fakt próbuje się usprawiedliwić wyjaśnieniem, że także w przypadku wielu lekarstw występują skutki uboczne. Trzeba jednak podkreślić, że preparaty antykoncepcyjne nie są de facto lekarstwem, gdyż płodność nie jest chorobą. Są to środki, które zawieszają, a nawet niszczą naturalne procesy organiczne.

Środki antykoncepcyjne także pośrednio szkodzą ludzkiemu życiu. A mianowicie, tylko pozornie wydaje się, że antykoncepcja (z racji tego, że zapobiega pojawieniu się życia) nie prowadzi do aborcji. Faktycznie jest jednak odwrotnie: w społeczeństwach, w których szeroko stosuje się środki antykoncepcyjne, liczba aborcji jest bardzo wysoka. Choć niekoniecznie w przypadku każdej kobiety, w życiu której zastosowana antykoncepcja nie zadziałała, ma miejsce aborcja, to jednak w makro-skali, czyli w skali całego społeczeństwa, wszędzie tam, gdzie rozpowszechniona mentalność przeciwna życiu prowadzi do szerokiego stosowania antykoncepcji, ta sama mentalność leży u podstaw wysokiej liczby aborcji.

                       

3. Dwie sytuacje szczególne

W kontekście uzasadniania sprzeciwu wobec antykoncepcji należy omówić kilka sytuacji szczególnych. Pierwsza dotyczy terapii. Pytanie brzmi: czy dozwolone jest stosowanie środków hormonalnych dla leczenia pewnych zaburzeń funkcji płciowych, gdy skutkiem ubocznym może być niepłodność? Cel terapeutyczny umożliwia oczywiście stosowanie środków ze skutkami ubocznymi[13]. W imię tej zasady można dokonać tzw. sterylizacji pośredniej, czyli na przykład usunięcia chorych narządów płciowych, a skutkiem ubocznym będzie trwałe obezpłodnienie. Rozważając jednak skutki uboczne preparatów hormonalnych trzeba zaznaczyć, że takim ubocznym skutkiem nie może być działanie przeciwzagnieżdżeniowe. Wartość życia (przerwanego wskutek działań antynidacyjnych) jest wyższa niż wartość ratowanego zdrowia. Można zatem albo podać środek hormonalny, którego skutkiem ubocznym będzie jedynie działanie antyowulcyjne, a nie przeciwzagnieżdżeniowe (w praktyce jednak takie środki nie istnieją) albo zaaplikować preparat, zobowiązując równocześnie bądź do abstynencji seksualnej[14], bądź do podejmowania współżycia w okresie niepłodnym[15].

Drugą sytuacją, którą trzeba w tym miejscu omówić, jest tzw. antykoncepcja postkoitalna, czyli przyjmowana po stosunku (do 5 dni w zależności od preparatu)[16]. Jej nieetyczność wynika z wysoce prawdopodobnych działań antynidacyjnych. Jeszcze poważniej należy ocenić środki powodujące wczesną aborcję farmakologiczną. Stosuje się je do 7. oraz 9. tygodnia ciąży. Są to środki ewidentnie poronne, czyli doprowadzające do śmierci już zagnieżdżonego zarodka. W kontekście problemu antykoncepcji postkoitalnej należy rozpatrzyć przypadek gwałtu. Otóż, kobieta ma prawo do ochrony przed skutkami gwałtu, na przykład przez zastosowanie środków powodujących usunięcie nasienia z narządów rodnych[17]. Teoretycznie mogłaby przyjąć preparat antykoncepcyjny. Jednak problem zgłaszany już wcześniej polega na tym, że trudno czy wręcz niemożliwe jest wskazanie hormonalnego środka czysto antykoncepcyjnego, wykluczającego całkowicie przeciwzagnieżdżeniowe. Sytuacja gwałtu z punktu widzenia moralnego nie jest bowiem wskazaniem za przerwaniem życia poczętego, ani przez działania antynidacyjne, ani – wczesnoporonne, ani też poprzez aborcję, mimo, że prawodawstwo wielu państw, w tym Polski w takim przypadku na nią dozwala.


 4. Problem wolności sumienia

W kontekście problemu aplikowania antykoncepcji przez lekarzy trzeba zatrzymać się nad zagadnieniem wolności sumienia. Chodzi mianowicie o tych lekarzy, którzy mimo rozpowszechnionej mentalności promującej antykoncepcję, zachowują wewnętrzny sprzeciw wobec niej. Warto w tym miejscu omówić podstawowe prawdy dotyczące wolności sumienia. To właśnie współczesne społeczeństwa demokratyczne podkreślają podmiotowość i wolność jednostki. Wystarczy przywołać art. 18 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, w którym stwierdza się, że „każdy człowiek ma prawo do wolności myśli, sumienia i wyznania” oraz art. 53 Konstytucji RP, potwierdzający, że „każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii”. Niektóre zawody mają z kolei zagwarantowaną klauzulę sumienia, będącą regulacją prawną umożliwiającą powstrzymanie się od wykonania działania, legalnego w punktu widzenia prawa, ale które w przekonaniu danej osoby jest niezgodne z jej sumieniem[18]. W Polsce klauzula sumienia zapisana jest w Ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty z dn. 5.12.1996 r. oraz w Ustawie o zawodzie pielęgniarki i położnej z dn. 5.07.1996 r. Trwają dyskusje wokół klauzuli sumienia dla farmaceutów. Oczywiście klauzula sumienia zapisana ustawowo wpisuje się w bardziej podstawowe prawo obywatela do sprzeciwu sumienia, na które może powołać się niezależnie od rozstrzygnięć prawodawczych.

W kontekście problemu antykoncepcji lekarz, uwzględniając istotne okoliczności życiowe pacjentki, winien ze zrozumieniem podejść do jej sytuacji, ale równocześnie powinien zachować godność własnego sumienia. W przypadku, gdy lekarz zachowuje wewnętrzny sprzeciw wobec aplikowania antykoncepcji, możliwe są dwa warianty zachowań: samemu nie przepisuje hormonalnych środków antykoncepcyjnych, a wobec życzenia pacjentki w tym względzie deklaruje sprzeciw sumienia. Ważne jest, aby zgodnie z najlepszą sztuką lekarską poinformował pacjentkę domagającą się hormonalnego środka antykoncepcyjnego o mechanizmach działania tego typu preparatów, szczególnie o możliwych działaniach antynidacyjnych[19]. Może także zachęcić do podjęcia rozwiązania alternatywnego, a mianowicie do zastosowania metod naturalnego planowania rodziny. Choć lekarz nie ma obowiązku przyjmowania postawy misjonarskiej w każdym przypadku, jednak generalnie istnieje dość oczywista zasada, że każdemu „nie” (wobec działań moralnie niegodziwych) powinno towarzyszyć „tak” (dla działania alternatywnych). Chodzi o to, by sprzeciw miał ostatecznie charakter konstruktywny.


[1] Jan Paweł II mówi o „dwóch nie dających się ze sobą pogodzić koncepcji osoby i płciowości ludzkiej”. Tenże, Adhortacja Familiaris consortio nr 32. 

[2] Szeroko zjawisko kohabitacji opisuje K. Slany; zob. K. Slany, Alternatywne formy życia małżeńsko-rodzinnego w ponowoczesnym świecie, Kraków 2006, s. 134-243.   

[3] O wpisaniu antykoncepcji w szeroki kontekst społeczny, szczególnie w zmiany w modelu dzietności i kobiecości zob. szeroko: A. Szlagowska, Czynniki społeczne i kulturowe tworzące kontekst wewnątrznaukowy dla sformułowania i wprowadzenie w życie programu antykoncepcji hormonalnej. Od I wojny światowej do 1968 r., w: Zjawisko antykoncepcji z perspektywy społecznej i historycznej, red. B. Płonka-Syroka i in., Wrocław 2012, s. 77.      

[4] A. Laun w następujący sposób opisuje powszechność antykoncepcji: twierdzi, że opinia publiczna głosi dziś, że „antykoncepcja jest dozwolona, antykoncepcja jest nieodzowna, antykoncepcja (niemal zawsze) jest obowiązkowa”. Tenże, Problemy demograficzne Europy a Kościół (tłum. A. Marcol), w: Miłość, płciowość, płodność, red. P. Morciniec, Opole 2007, s. 211.      

[5] „Stosunek małżeński z najgłębszej swojej istoty, łącząc najściślejszą więzią męża i żonę, jednocześnie czyni ich zdolnymi do zrodzenia nowego życia, zgodnie z prawami zawartymi w samej naturze mężczyzny i kobiety. Jeżeli zatem zostaną zachowane te dwa istotne elementy stosunku małżeńskiego, a więc oznaczenie jedności i rodzicielstwa, to wtedy zatrzymuje on swoje znaczenie wzajemnej i prawdziwej miłości oraz swoje odniesienie do bardzo wzniosłego zadania, do którego człowiek zostaje powołany – a mianowicie do rodzicielstwa”. Paweł VI, Encyklika Humane vitae nr 12.    

[6] „Wykluczenie (…) wymiaru «przekazywania» [życia] poprzez działania mające na celu uniemożliwienie prokreacji jest równoznaczne z zaprzeczaniem najgłębszej prawdy o miłości małżeńskiej”. Benedykt XVI, Przesłanie „Chrześcijańską miłość małżeńską można pojąć tylko sercem”. Do uczestników kongresu z okazji 40. rocznicy „Humanae vitae” (2.10.2008), OR 29, 12 (2008), s. 4.

[7] Por. Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja Dignitas personae nr 16.

[8] Poza doustnymi tabletkami antykoncepcyjnymi (DTA) istnieją także (wyprodukowane na bazie hormonów) zastrzyki hormonalne, implanty podskórne, plastry oraz pierścienie dopochwowe.

[9] Hormonalne środki antykoncepcyjne wykorzystują cztery mechanizmy: blokowanie owulacji (por. L. Pawełczyk, Antykoncepcja, w: Położnictwo i ginekologia. Podręcznik dla studentów, red. T. Pisarski, Warszawa 1998, s. 258), zmniejszenie perystaltyki jajowodów (por. K. Meisenbacher, Antykoncepcja. Metody, zastosowanie poradnictwo, tłum. T. Zyss, Wrocław 2008, s. 29), dokonywanie zmian w śluzie szyjkowym (por. L. Pawełczyk, Antykoncepcja..., s. 263) oraz wpływ na endometrium (por. K. Jordan, Antykoncepcja współczesna, s. Warszawa 1980, s. 31). Por. także R. Ehmann, Die abortive Kontrazeption, w: Empfängnisverhütung. Fakten, Hintergünde, Zusammenhänge, red. R. Süßmuth, Darmstadt 2000, s. 77-96; por. W zgodzie z naturą. Rozmowa z Moniką Małecką-Holerek, w: Płodność. Powrót do źródeł, red. M. i. M. Zimoniowie, Bielsko-Biała 20122, s. 30-33. 

[10] Por. Ehmann R., Verhütungsmittel – verhängnisvolle Nebenwirkungen, über die man nicht spricht. Eine kritische Bilanz  aus der Sicht eines Gynäkologen, w: Empfängnisverhütung. Fakten, Hintergünde, Zusammenhänge, red. R. Süßmuth, Darmstadt 2000, s. 122-136.

[11]  Por. G. Jakiel, Płodność kobiety i mężczyzny w różnych sytuacjach zdrowotnych i życiowych, zapłodnienie - współżycie seksualne, w: Opieka przedkoncepcyjna, red. G. Stadnicka, Warszawa 2009, s. 42.   

[12] Por. H. Bartel, Embriologia. Podręcznik dla studentów, Warszawa 2004, s. 77.

[13] Por. Paweł VI, Encyklika Humane vitae nr 15.

[14] Por. K. Dawiec, Antykoncepcja, w: Płciowość ludzka w kontekście miłości. Przesłanie moralne Kościoła, red. J. Nagórny, M. Pokrywka, Lublin 2005, s. 267.    

[15] Możliwe jest prowadzenie obserwacji cyklu podczas przyjmowania środków hormonalnych; por. J. Rötzer, Ja i mój cykl. od okresu pokwitania do lat przejściowych, tłum. K. Kosmala, E. Wójcik, Warszawa 2007, s. 131-136.   

[16] Por. K. Meisenbacher, Antykoncepcja..., s. 203.

[17] Por. J. Orzeszyna, Antykoncepcja, w: Encyklopedia bioetyki, red. A. Muszala, Radom 2007, s. 51, przy czym irygancja, tzn. płukanie narządów rodnych ma niską skuteczność antykoncepcyjną; por. J. Guillebaud, Antykoncepcja - pytania i odpowiedzi, tłum. M. Michalewicz, Kraków 1995, s. 453.      

[18] Szeroko na temat klauzuli sumienia zob. A. Bartoszek, Obrona klauzuli sumienia w kontekście współczesnych tendencji przeciwnych życiu, Roczniki Teologii Moralnej 2(2010), s. 109-125.    

[19] Warto podkreślić, iż w odniesieniu do farmaceutów Benedykt XVI formułuje następującą misję: „Wobec pacjentów winni spełniać rolę edukacyjną, ucząc właściwego stosowania lekarstw, a zwłaszcza informując o etycznych implikacjach używania niektórych z nich. W tej dziedzinie nie wolno usypiać sumień, na przykład pomijając milczeniem skutki działania substancji aktywnych, które mają uniemożliwiać zagnieżdżenie się embrionu lub skrócić życie człowieka”. Tenże, Przemówienie do uczestników XXV Międzynarodowego Kongresu Farmaceutów Katolickich (29.10.2007).