Lekarka o sercu matki
Dr MARIA KOZIELECKA

Laureatem dorocznej nagrody im. Aleksandry Gabrysiak za rok 2006, ufundowanej przez Okręgową Izbę Lekarską w Gdańsku, została lek. med. Maria Kozielecka z Gdyni. Nagroda ta przyznawana jest lekarzom z terenu działania Rady Okręgowej Izby Lekarskiej za szczególne dokonania, za działalność społeczno-lekarską, wykraczającą poza obowiązki służbowe. Spośród kandydatów do tego wyróżnienia wybierana jest osoba, która najbardziej przypomina swoją działalnością i postawą Aleksandrę Gabrysiak.

    Taką osobą, takim lekarzem jest właśnie dr Maria Kozielecka. Urodzona na polskich Kresach, (jeszcze przed wojną), w rodzinie lekarskiej, głęboko patriotycznej i religijnej. Wyniosła z domu rodzinnego najlepsze wzorce, wzrastała w atmosferze przepojonej służbą Ojczyźnie i chorym ludziom. „Razem z pacierzem uczyłam się Hymnu Narodowego, Roty i patriotycznych wierszy – pisze o sobie Maria Kozielecka - oglądałam obrazy Grottgera, zapisywałam w pamięci nazwiska powstańców, wodzów i twórców nowej Polski. Moje pokolenie Ojczyznę kochało jak matkę, której trzeba oddać wszystkie siły, by mogła rozwijać się po wielowiekowej niewoli”. 

    Ojciec, Tadeusz Daszkiewicz, dr med., lekarz naczelny Pułku Piechoty w stopniu majora w Stanisławowie, nie uniknął dramatycznego losu polskich oficerów w czasie II Wojny Światowej. Był więźniem Ostaszkowa i został zamordowany przez Sowietów w 1940 roku. Matka, Maria Daszkiewicz, dr med., lekarz pediatra, po latach zmagań wojennych, tułaczki i dokuczliwego niedostatku, osiedliła się po wojnie wraz z córką Marią w Gdyni. Tu dr Maria Daszkiewicz zapisała piękną kartę lekarza – społecznika. Jej posługa chorym dzieciom wykraczała poza przyjęte obowiązki. Odwiedzała swoich małych pacjentów w ich domach, także nie wzywana, także w nocy. Była dla małej Marii przykładem poświęcenia dla chorych, pracowitości i prawości.

    Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości w Państwowym Liceum Ogólnokształcącym w Wejherowie dla Marii Daszkiewiczówny, córki takich rodziców, była tylko jedna droga – studia lekarskie. O zawodzie lekarza marzyła od dzieciństwa i nigdy tego wyboru nie żałowała. Ale w „Polsce Ludowej” dla dzieci polskich patriotów, bohaterów II Wojny Światowej nie było miejsca na wyższych uczelniach. Przyszła Maria Kozielecka, dostała się na studia w Akademii Medycznej w Gdańsku z trzyletnim opóźnieniem. Jej marzenia o białej służbie, o pracy dla ludzi w zawodzie lekarskim spełniły się w 1958, kiedy to uzyskała  upragniony dyplom lekarza, a później specjalizację z rehabilitacji narządu ruchu. Ani małżeństwo z lekarzem Andrzejem Kozieleckim (1961 rok), ani wychowywanie czworga dzieci, które kolejno przychodziły na świat, nie przeszkodziło dr Marii Kozieleckiej rozwinąć szeroką działalność lekarsko-społeczną. Jej najwcześniejsze inicjatywy, zaraz po studiach, objęły niepełnosprawne dzieci z upośledzonym narządem ruchu, po chorobie Heina-Medina, pacjentów  Sanatorium dla Dzieci przy Akademii Medycznej w Gdańsku. Dla celów rehabilitacji tych chorych dr Kozielecka wykorzystywała zasady wychowawcze stosowane w harcerstwie. Bycie harcerką to jej marzenie od najwcześniejszych lat dzieciństwa. „Organizacja ZHP – pisze dr Kozielecka – wspaniale kształtuje osobowość młodego człowieka, uczy go samokształcenia charakteru i organizacji życia. Uczy miłości ojczyzny, ludzkiej solidarności, uczciwości, punktualności, pokonywania własnego lenistwa, egoizmu i lęku. Wyrabia gotowość do niesienia pomocy innym ludziom”. Pomimo, iż były to czasy komunistyczne udawało się jej pracować zgodnie z ideą Andrzeja Małkowskiego, twórcy polskiej gałęzi skautingu. Właśnie praca nad własną osobowością i działalność na rzecz Związku Harcerstwa Polskiego jeszcze w latach szkolnych, a później w Starszoharcerskim Kręgu Westerplatte przy AMG, praca w Referacie Zdrowia i Nieprzetartego Szlaku w Gdańskiej Komendzie Chorągwi ZHP pozwoliły jej wykorzystać te doświadczenia dla dzieci niepełnosprawnych. Założyła i prowadziła drużyny Nieprzetartego Szlaku, w Sanatorium Usprawnienia Leczniczego dla Dzieci w Gdańsku, a także w Klinice Neurologii AMG. Niepełnosprawne dzieci uczestniczyły nie tylko w różnorodnych usprawniających zajęciach w czasie hospitalizacji, ale także brały udział w letnich obozach harcerskich (pod namiotami), które dr Maria Kozielecka organizowała pełniąc tam jednocześnie funkcję komendantki i lekarza. Zajęcia harcerskie, zdobywanie sprawności wpływały korzystnie na rozwój umysłowy i aktywność fizyczną dzieci, dając im i ich rodzicom cenne poczucie normalności w życiu.  W tamtych czasach była to pionierska działalność, nie mająca sobie podobnej. Za tę działalność harcerską dr Kozielecka została  odznaczona Krzyżem Zasługi dla ZHP, medalem Zasłużonym Ziemi Gdańskiej oraz innymi odznaczeniami honorowymi. W 1964 roku nadano jej stopień harcmistrza.

    Pracę w Poradni Rehabilitacji Portowego ZOZ, w której dr Kozielecka pracowała od początku lat 70., łączyła także z działalnością społeczną. Była organizatorem tej Poradni i jej spiritus movens. Jednocześnie sprawowała profesjonalną pieczę nad 14 gabinetami fizykoterapii w przychodniach przyzakładowych. Poza pracą ściśle lekarską inspirowała wiele użytecznych socjalnie działań, m.in. organizowała wystawę plakatów o tematyce usprawniania ruchowego, przy współpracy z TKKF prowadziła gimnastykę rekreacyjną w gdyńskich zakładach pracy.

Odrębny rozdział w życiu dr Marii Kozieleckiej to działalność w Duszpasterstwie Dzieci Specjalnej Troski i w Duszpasterstwie dla Niewidomych przy Parafii św. Antoniego w Gdyni. Od 80 lat. ubiegłego wieku prowadziła i nadal prowadzi dla dzieci specjalnej troski różnego rodzaju zajęcia ruchowe i wychowawcze jak zabawy, przedstawienia, wycieczki, pielgrzymki, katechezy). Działalność ta ma celu przystosowanie dzieci do współdziałania z osobami pełnosprawnymi. W czasie wycieczek i pielgrzymek dzieci, uczą się samodzielności, umiejętności zachowania się w miejscach publicznych, współżycia w grupie, we wspólnocie lokalnego kościoła.

Inna karta pracy społecznej dr Marii Kozieleckiej to współpraca z Polskim Związkiem Niewidomych. Od połowy lat 80., każdego miesiąca organizuje spotkania, różnego rodzaju imprezy, pielgrzymki dla osób niewidomych w ramach Duszpasterstwa.

W działalności charytatywnej nie zabrakło także zaangażowania dr Marii Kozieleckiej jako wolontariuszki w pracę Hospicjum w Gdyni zaraz po jego utworzeniu, przed 20 laty. Chociaż ta działalność stanowi krótki epizod (1,5 roku) w jej życiorysie to dobitnie świadczy o tym, że żadna niedola ludzka nie jest jej obojętna. „Mimo, że już wiele lat minęło – pisze dr Kozielecka o swojej hospicyjnej posłudze terminalnie chorym – moi podopieczni są stale blisko mnie, słyszę ich błagalną prośbę, by jeszcze nie odchodzić, pamiętam ich plany, które wspólnie układaliśmy, a które nigdy nie mogły być zrealizowane”. 

    Maria Kozielecka to człowiek – instytucja. Wydaje  się wprost nieprawdopodobne, by jedna osoba mogła ogarnąć tak rozległy zakres zaangażowania społecznego mając dużą rodzinnę i czasochłonny zawód lekarza. Jej życie to lata niestrudzonej pracy zawodowej – nocne dyżury, obowiązki rodzinne – dzieci, śmierć córki, a w późniejszym czasie opieka nad schorowaną i starą matką. „Moja praca społeczna u wielu ludzi budziła zgorszenie, wspomina dr Kozielecka, uważano, że zabieram czas rodzinie, a ja byłam przekonana, że wychowanie dzieci nie polega na nieustannym zajmowaniu się nimi, ale też na ukazywaniu im potrzeb bliźnich i zarażanie ich pracą społeczną”. 

    Dr Maria Kozielecka odmieniła losy życia wielu ludzi niepełnosprawnych, upośledzonych i niewidomych. Osoby, które z nią współpracują, którym pomaga  dają świadectwo jej niestrudzonego, kreatywnego zaangażowania dla dobra innych,  jej pomysłowości i o talencie organizacyjnym. Mówią o jej wręcz matczynej „ogromnej miłości do wszystkich ludzi a szczególnie do chorych, upośledzonych umysłowo i niepełnosprawnych”. Wyrażają jej swoją wdzięczność, za „bezinteresowne poświęcenie czasu potrzebującym” przez długie 30 lat. A ona sama mówi, że nic nadzwyczajnego nie czyni. Po prostu zgodnie ze swoim powołaniem lekarza służy dotkniętym przez los ludziom, a motywację czerpie z głębokiej wiary. 

Dr Maria Kozielecka całym swoim życiem świadczy o wielkości powołania lekarskiego. Dewizą jej życia lekarskiego jest „Leczyć miłością”. Jak mało kto zasługuje na zaszczytne wyróżnieni nagrodą im. Aleksandry Gabrysiak.

Czy to ostatni taki lekarz, z pokolenia „Judymów”? Czy może są przeżytkiem mijającej epoki? Z pewnością nie! Są następni kandydaci i to młodzi do tej prestiżowej nagrody.


Grażyna Świątecka